Info

avatar To jest dziennik rowerowy który prowadzę ja, Evo88 z miasta Lubin. Przejechałem już 27196.98 kilometrów w tym 4476.22 w terenie. Moja średnia to 23.67 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bartex88.bikestats.pl

Z archiwum X


Licznik odwiedzin

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:11168.52 km (w terenie 2952.22 km; 26.43%)
Czas w ruchu:503:10
Średnia prędkość:22.20 km/h
Maksymalna prędkość:85.28 km/h
Suma podjazdów:27490 m
Maks. tętno maksymalne:210 (103 %)
Maks. tętno średnie:174 (85 %)
Suma kalorii:115573 kcal
Liczba aktywności:237
Średnio na aktywność:47.12 km i 2h 07m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
27.00 km 0.00 km teren
03:00 h 9.00 km/h
v-max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Chorwacja

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · dodano: 01.01.2013 | Skomentować odważyli się: 2

Opis mi się wykasował... nie chce mi się tego opisywać po raz drugi :(





Dane wyjazdu:
44.82 km 0.00 km teren
01:41 h 26.63 km/h
v-max:49.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Czwarta jazda w tym roku :D

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Skomentować odważyli się: 3

Dokładnie dwa miesiące temu przechodziłem operację lewej kostki i dziś pierwszy raz wyszedłem na rower po tak długiej przerwie. O dziwo było nieźle, pomimo tego że prawie miesiąc przeleżałem, w ogóle nie używałem mięśni nóg :D
Zgubiłem opaskę od pulsometra :/
Z Eperem.

#lat=51.127864843707&lng=16.072865771485&zoom=13&maptype=ts_terrain

Dane wyjazdu:
36.52 km 0.00 km teren
02:07 h 17.25 km/h
v-max:53.60 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Trzecia jazda w tym roku ;)

Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.05.2012 | Skomentować odważyli się: 3

Z moją żabą wybraliśmy się w powolną wycieczkę wkoło legnicy. Żaba spisała się muszę przyznać na medal, nie było żółwiego tempa :)

Dane wyjazdu:
71.90 km 0.00 km teren
02:30 h 28.76 km/h
v-max:59.20 km/h
Temperatura:27.0
HR max:195 ( 96%)
HR avg:165 ( 81%)
Kalorie: 2100 (kcal)

Świerzawa z Jackiem.

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Skomentować odważyli się: 1

Wróciłem do polski wcześniej, co prawda tylko 4 dni ale zawsze to coś. Wczoraj jak wróciłem od razu sauna, a dziś z Jackiem rower. Chciałem zaznaczyć że nie jeździłem od miesiąca, ale dziś samopoczucie cholernie mnie zaskoczyło, było nadzwyczajnie lekko, no pod koniec już nie, ale ogólnie było spoko :)
A na początku sierpnia przecież ledwo chodziłem...



Dane wyjazdu:
62.13 km 0.00 km teren
02:15 h 27.61 km/h
v-max:51.10 km/h
Temperatura:20.0
HR max:188 ( 92%)
HR avg:159 ( 78%)
Kalorie: 1700 (kcal)

Zlotoryja

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 24.06.2011 | Skomentować odważyli się: 0

Poczatkowo jak jechalem kierowalem sie na lubin. Ale stwierdzilem ze jade z wiatrem, wiec wolalem najpierw jechac pod, a pozniej z wiatrem, wiec skrecilem na Zlotoryje. Po drodze nie jechalo sie strasznie ciezko, no i dodatkowo fajnie bylo pomyslec ze akurat dzis odbywaja sie szosowe mistrzostwa polski, akurat w ten dzien byla to jazda na czas. Na miejscu super rowery itd. Poogladalem, pokrecilem sie 15 min, i spotkalem Krzyska z ktorym to pojechalismy na Jawor, a potem do Legnicy. Tak jak na mapce.


Dane wyjazdu:
82.25 km 0.00 km teren
02:44 h 30.09 km/h
v-max:52.50 km/h
Temperatura:29.0
HR max:192 ( 94%)
HR avg:163 ( 80%)
Kalorie: 2311 (kcal)

Hardcorowo.

Czwartek, 16 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Skomentować odważyli się: 2

Po wielu dniach "nie chcenia się" wkońcu zmotywowałem się do wyjścia na rower. Na początek podjechałem kupić makaron na spaghetti. Wychodząc ze sklepu spotkałem Pawła który mieszka obok. Podrzuciłem makaron do domu i pojechałem z Pawłem na rondo gdzie poczekaliśmy na kolejnych 2 z Bolmetu. Tak więc składem 2 z S&K i 2 z Bolmetu pojechaliśmy na Złotoryję. Tempo było dość spokojne, zwłaszcza że połowę drogi przesiedziałem na kole więc 35km/h nie było problemem. Po dojechaniu do Złotoryji nastąpił pierwszy skok który jeszcze przeżyłem... do połowy :D Chłopaki zdecydowali się gonić ciężarówkę pod górę ale przy 45km/h płuca już wypluwałem więc odpuściłem. Paweł zresztą też. Spotkaliśmy się przy sklepie, 3 minutowy postój i pogadanka o rowerach. Potem chwila spokojnej jazdy oczywiście do następnego podjazdu gdzie już nawet nie próbowałem jechać szybko. I już więcej ich nie widziałem, chociaż nie. Jeszcze chwila :P Dysząc i zipiąc dogoniłem Pawła który w sumie czekał na mnie w Pielgrzymce. Całą traskę do Wojcieszowa przesiedziałem mu na kole i przy 40km/h próbowaliśmy dogonić resztę. Widzieliśmy ich już na przejeździe kolejowym w Złotoryji ale oni pojechali troszkę dłuższą trasą, tzn przez Złotoryję a my skrótem na kolejną rundę. Szybko zrobiliśmy jeszcze postój w sklepie na pierwszym podjeździe i rura dalej. Przez całą rundę kol. z Bolmetu już nas nie doszli. W sumie jechaliśmy dość szybko. Po tej rundzie musiałem jechać do Legnicy bo dostałem sms że mam spotkanie w sprawie inwentaryzacji na 16 a była godzina 15... Pożegnałem się więc z Pawłem i ruszyłem do domu. Paweł jednak dogonił mnie koło Kozowa bo okazało się że on też już w sumie wraca. Dzięki niemu zaoszczędziłem mnóstwo czasu. Raz dałem mu krótką zmianę i resztę drogi przesiedziałem na kole, a co, i tak nie dałbym rady bo znowu jechaliśmy 40. Bez wątpienia najmocniejszy trening w tym sezonie. Przed Legnicą miałem odruchy wymiotne. A na spotkanie zdążyłem :D


Dane wyjazdu:
73.52 km 0.50 km teren
02:42 h 27.23 km/h
v-max:44.71 km/h
Temperatura:29.0
HR max:184 ( 90%)
HR avg:152 ( 74%)
Kalorie: 1992 (kcal)

Lubin

Środa, 8 czerwca 2011 · dodano: 09.06.2011 | Skomentować odważyli się: 1

Umówiłem się dziś z Pawłem że pojedziemy o 14 na trzy godziny jazdy w tlenie. Tak żeby spalić trochę zbędnych kalorii. Wyjazd doszedł do skutku, aczkolwiek nie przebiegał tak jak powinien.

Z trzech godzin zrobiły się w sumie niecałe trzy, w sumie to i dobrze. Miałem więcej czasu na przygotowanie się do późniejszego spotkania. Ale nie o tym chciałem pisać. Jak jechaliśmy do Lubina (Paweł rano zrobił jakieś 80 km) okazało się że różnica w naszym tętnie jest kolosalna. Podczas gdy paweł miał 120, ja miałem już 150. Gdybym chciał jechać tak jak planowałem, czyli do 140 ud/min, musielibyśmy niesamowicie się wlec. Przyśpieszyliśmy więc tempo. Dojeżdżając do Lubina, a w zasadzie do Obory, mieliśmy średnią prędkość 32 km/h (albo 33). Jadnak dalej nie było już tak łatwo. O ile do Lubina jechaliśmy z wiatrem, i dało się utrzymać fajne tempo jadąc w miarę spokojnie, o tyle już w drugą stronę niestety nie. Od Szklar Górnych był hardkor. Wiatr straszny, na szczęście trochę pomagały nam lasy, ale i tak mimo wszystko było mi ciężko. Zdecydowanie czułem jeszcze wczorajszą jazdę (w sumie trening). W dodatku rano byłem na siłowni, tam też jednak troszkę się pomęczyłem. W każdym bądź razie do Kochlic jeszcze dawałem rady. Ale tam wyjechaliśmy już z pomiędzy lasów i prędkość z 26-27 spadła do 22 :D I tak do samej legnicy, pod koniec sprincik bo Paweł już nie mógł wytrzymać ze mną ;)
Jutro dzień bez roweru.
Wiatr 15km/h, w porywach do 22km/h.



WPISAĆ PRZEWYŻSZENIA PÓŹNIEJ.

Dane wyjazdu:
27.81 km 0.00 km teren
01:04 h 26.07 km/h
v-max:59.67 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

A miało być tak pięknie. 1000 km :D

Poniedziałek, 23 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Skomentować odważyli się: 6

Nie miałem dziś w planach wyjść na rower, ale po wielkich prośbach Epera w końcu uległem. No i stało się :D Pierwsza gleba w tym roku. Jechaliśmy sobie złotoryjską, do ronda i dalej obwodnicą na strefę, z tamtąd już do Legnickiego Pola przez Gniewomierz. I zaraz za gniewomierzem na tym podjeździe koło zajazdu na a4 chciałem zrobić sprint. Stanąłem na pedały, kilka razy zakręciłem korbą, zmieniam bieg z tyłu... i łańcuch z przodu mi spadł. To był moment, straciłem równowagę, poleciałem na rower, wszystko mi przeleciało przed oczami, nawet przejeżdżający koło mnie Eper. I zaraz czuję że leżę, bolała mnie tylko któraś noga, bo zaplątałem się w rower. Na szczęście poleciałem na pobocze, na trawę, strój praktycznie się nie zniszczył. Zaraz zorientowałem się że mam złamaną dźwigienkę do zmiany biegów w lewej klamkomanetce w XTR... fuck, dodatkowo między oponki 1,2 a obręcz z przodu trawa mi weszła. Nie wiem jakim cudem. Czułem że jestem poobijany ale najbardziej wkurzyła mnie złamana klamkomanetka. Eper powiedział mi że mam rozciętą wargę. No nic, trza jechać dalej, czułem się dobrze. W Legnickim Polu w sklepie dostałem chusteczkę, i pojechaliśmy dalej przez Księginice, Koskowice aż do Legnicy. Eper kawałek mnie odprowadził. W domu dokładniej obejrzałem siebie. Roweru nie oglądałem, wolę jeszcze nie wiedzieć czy nic poważniejszego się nie stało. Co do mnie to, rozwalona wara, rozcięte biodro z lewej, poprzecierana skóra, pełno siniaków na nogach (prawa mi spuchła w kolanie) i w sumie to tyle. Do piątku mogę zapomnieć o jeździe, ciężko mi się chodzi.

EDIT:
1000 km w tym roku, dopiero !!!! :D

Dane wyjazdu:
95.79 km 0.00 km teren
03:34 h 26.86 km/h
v-max:59.67 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Prawie seta

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Skomentować odważyli się: 2

Kolejny dzień mega wycisku. Ja i dwóch Jacków wyruszyliśmy na kapelę. Wczoraj zakupiłem szosowe oponki do górala, Bontragery 1,25. Wreszcie mogę jako tako z szosowcami jeździć. No i muszę przyznać że dużo te oponki pomagają, zwłaszcza w przyśpieszaniu. Z Legnicy jechaliśmy normalnie tą główną drogą na Złotoryję. Mieliśmy jechać spokojnie, ale wyszło tak że jak zaczęliśmy jechać od huty 33, to skończyło się na 40 i tak już do samej Złotoryji. Aczkolwiek tam już zbastowaliśmy, trzeba zostawić siły na później. Zresztą na mnie się to odbiło bo byłem najsłabszy z całej 3. W samej Złotoryji jeden z Jacków stwierdził że powietrze ucieka mu z przodu. Zmienił dętkę na stacji benzynowej, ale niestety przebiła się przy zakładaniu :/ Nikt z nas nie wiedział gdzie jest jakiś rowerowy, ale na szczęście przejeżdżała miła dziewczyna, która nawet zaprowadziła nas do sklepu. Tam już załatano dętkę, napompowano i w drogę. Do Świerzawy już nie jechaliśmy tak szybko, ale tempo i tak było przyzwoite. Od Starej Kraśnicy zacząłem już wyraźnie odstawać, koledzy jednak poczekali, ale później umówiliśmy się że po prostu poczekają na samej kapeli na mnie. Jechało mi się cholernie ciężko, po prostu czułem że nogi nie pracują tak jakbym chciał. Niepotrzebnie tak goniliśmy do Złotoryji. Z kapeli zjeżdżało się fajnie :D Już nie czułem takiego zmęczenia jak wcześniej nawet za Starą Kraśnicą. Normalnie dawałem już zmiany, aż do samej Legnicy. Tempo może nie wyszło zabójcze, ale myślę że jak na te tereny i na naszą formę jest wystarczające. Teraz jak siedzę i to piszę to czuję nogi jeszcze z czwartku i mięśnie klatki piersiowej z wczoraj z siłowni. Ostatnie dni ciągle zakwasy :D Ale to dobrze.
W następnym tygodniu Fuji dostanie nowe tarcze hamulcowe, support, tarcze w korbie, klocki hamulcowe, wymiana płynu hamulcowego a także wreszcie będę miał porządne smary serwisowe do łożysk itd Shimano. Aha, no i pulsometr, bo planuję w tym roku troszkę więcej pojeździć niż zakładałem w zimę.



Dane wyjazdu:
47.02 km 0.00 km teren
02:11 h 21.54 km/h
v-max:60.38 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Karpacz

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Skomentować odważyli się: 1

Przedwczoraj dostałem propozycję wypadu na Karpacz. Czemu miałbym nie skorzystać ? Zwłaszcza że dawno tam nie byłem.
O 8:30 wyjazd. Na miejscu zaparkowaliśmy auto, i w drogę. Na początek praktycznie cały czas zjazdem, ale w końcu skończyło się to co dobre i zaczął się podjazd. Dłuuuugi i na końcu stromy bardzo. No ale podjechałem. Potem zjazd, i znowu ta sama runda. Znowu ten dłuuugi podjazd, i już było o wiele ciężej. Potem zjazd, i już mieliśmy wracać tą samą drogą ale... pojechaliśmy przez przesiekę na przełęcz karkonowską. Koledzy na szosach pod koniec ledwo dawali radę, ja na szczęście miałem z przodu 3 przełożenia, więc wjechałem sobie młynkiem :D Ostatnie 200 m było masakryczne, 15% nachylenia. No a potem zjazd do Borowic, i z tamtąd już ostatnim podjazdem do Karpacza. Było super, a te 2 godzinki to nie wiem kiedy zleciały.

Kategoria w towarzystwie