Info

avatar To jest dziennik rowerowy który prowadzę ja, Evo88 z miasta Lubin. Przejechałem już 29603.04 kilometrów w tym 4476.22 w terenie. Moja średnia to 23.72 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Bartex88.bikestats.pl

Z archiwum X


Licznik odwiedzin

Dane wyjazdu:
73.52 km 0.50 km teren
02:42 h 27.23 km/h
v-max:44.71 km/h
Temperatura:29.0
HR max:184 ( 90%)
HR avg:152 ( 74%)
Kalorie: 1992 (kcal)

Lubin

Środa, 8 czerwca 2011 · dodano: 09.06.2011 | Skomentować odważyli się: 1

Umówiłem się dziś z Pawłem że pojedziemy o 14 na trzy godziny jazdy w tlenie. Tak żeby spalić trochę zbędnych kalorii. Wyjazd doszedł do skutku, aczkolwiek nie przebiegał tak jak powinien.

Z trzech godzin zrobiły się w sumie niecałe trzy, w sumie to i dobrze. Miałem więcej czasu na przygotowanie się do późniejszego spotkania. Ale nie o tym chciałem pisać. Jak jechaliśmy do Lubina (Paweł rano zrobił jakieś 80 km) okazało się że różnica w naszym tętnie jest kolosalna. Podczas gdy paweł miał 120, ja miałem już 150. Gdybym chciał jechać tak jak planowałem, czyli do 140 ud/min, musielibyśmy niesamowicie się wlec. Przyśpieszyliśmy więc tempo. Dojeżdżając do Lubina, a w zasadzie do Obory, mieliśmy średnią prędkość 32 km/h (albo 33). Jadnak dalej nie było już tak łatwo. O ile do Lubina jechaliśmy z wiatrem, i dało się utrzymać fajne tempo jadąc w miarę spokojnie, o tyle już w drugą stronę niestety nie. Od Szklar Górnych był hardkor. Wiatr straszny, na szczęście trochę pomagały nam lasy, ale i tak mimo wszystko było mi ciężko. Zdecydowanie czułem jeszcze wczorajszą jazdę (w sumie trening). W dodatku rano byłem na siłowni, tam też jednak troszkę się pomęczyłem. W każdym bądź razie do Kochlic jeszcze dawałem rady. Ale tam wyjechaliśmy już z pomiędzy lasów i prędkość z 26-27 spadła do 22 :D I tak do samej legnicy, pod koniec sprincik bo Paweł już nie mógł wytrzymać ze mną ;)
Jutro dzień bez roweru.
Wiatr 15km/h, w porywach do 22km/h.



WPISAĆ PRZEWYŻSZENIA PÓŹNIEJ.

Dane wyjazdu:
58.69 km 0.00 km teren
01:56 h 30.36 km/h
v-max:55.94 km/h
Temperatura:27.0
HR max:193 ( 95%)
HR avg:167 ( 82%)
Kalorie: 1745 (kcal)

Lca-Jawor-Złotoryja-Lca

Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Skomentować odważyli się: 1

Dziś pojechałem w największy upał. Z domu wyszedłem o godzinie 12, no może chwilę przed. Przejechałem się przez całe miasto, tak aby nie jechać zmasakrowaną ulicą Jaworzyńską. Wolałem przejechać się koło Auchan, lepszą drogą (w sumie to trochę lepszą). Dalej już krajową 3 do Jawora. Ciężko było bo pod wiatr, a do tego mnóstwo tirów, ale z naprzeciwka więc co chwila mnie zatrzymywały. Z jawora jechało się już tak jakby lepiej, wiatr boczny, trochę przeszkadzał. Gorzej było na zaniedbanych drogach, trzeba było jechać slalomem. Za to od Złotoryji można iść jak pocisk. Wiatr lekko w plecy, w sumie może więcej niż lekko :D A że już zmęczony byłem to tak do 42 km/h dałem się rozpędzić i miejscami pod górki do 35-37 schodziłem. Pod koniec już, przy hucie spotkałem innego kolarza, na szosie. Myślałem że sobie go minę a tu okazało się że siedzi mi na kole. Jak jechałem 35 to do 45 powoli się rozpędzałem, ale zaraz mnie odcięło więc dałem sobie spokój. Chwilę pogadaliśmy i każdy pojechał na rondzie w swoją stronę.

Dane z pulsometra(tętno):
111-140 4%
141-161 15%
od 162 80%

EDIT. Dowiedziałem się że szosowiec którego spotkałem to Marek Bonecki... dobrze że nie próbowałem uciekać bo bym się ośmieszył :D



Dane wyjazdu:
59.39 km 0.00 km teren
01:59 h 29.94 km/h
v-max:52.54 km/h
Temperatura:23.0
HR max:188 ( 92%)
HR avg:163 ( 80%)
Kalorie: 1500 (kcal)

Wreszcie sprawny rower.

Czwartek, 2 czerwca 2011 · dodano: 02.06.2011 | Skomentować odważyli się: 2

Po ponad tygodniu zastoju wreszcie mogłem wyjść na rower. Cały zeszły tydzień nie mogłem jeździć przez spuchniętą nogę, natomiast od poniedziałku nie ruszałem bika ze względu na stan techniczny. Do wymiany wreszcie dziś poszła średnia tarcza, mała tarcza, tarcze hamulcowe, miski supportu lewa i prawa, do tego jeszcze poszły klocki hamulcowe no i płyn hamulcowy. Klocki mam 2 ale wymieniłem póki co tylko z przodu bo z tyłu mam w świetnym stanie. Niestety klocki muszę powiedzieć że są do dupy, a kosztowały 52 zł sztuka (accent). Na minus są słabe okładziny (jedna lekko ukruszyła się już po dzisiejszej jeździe) no i blaszki spinające które musiałem profilować bo klocki ciągle obcierały mi o tarczę. Czekam jeszcze na dużą zębatkę 44T która ma być jakoś 10 czerwca. Aha, jeszcze jedno, testowałem dziś moją nową zabawkę, Sigma pc 15, fajny pulsometr, ale szczerze mówiąc pc9 by mi też wystarczył. Dane z pulsometru przybliżone bo po wyłączeniu na trasie (1:36) zapomniałem później włączyć więc nie mam zapisanej końcówki trasy.



Dane wyjazdu:
7.56 km 1.00 km teren
00:21 h 21.60 km/h
v-max:39.30 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Serwis cz.2

Wtorek, 31 maja 2011 · dodano: 31.05.2011 | Skomentować odważyli się: 0

Kolejny wypad do tego samego sklepu co wczoraj. Kolejny raz wymiana nie doszła do skutku. Wybrałem się więc do innego sklepu, tam jednak nie mieli czasu więc wróciłem do domu. Było to rano. A po południu zawiozłem już rower autem, i odbiorę jutro. Niestety nie wiem o której godzinie. Mam nadzieję że zdążę jeszcze przetestować nowy gadżet i części.

Dane wyjazdu:
3.92 km 0.00 km teren
00:13 h 18.09 km/h
v-max:44.30 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Serwis cz.1

Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 31.05.2011 | Skomentować odważyli się: 0

Do sklepu rowerowego na umówioną wymianę kilku części. Niestety wymiana nie doszła do skutku.

Dane wyjazdu:
27.81 km 0.00 km teren
01:04 h 26.07 km/h
v-max:59.67 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

A miało być tak pięknie. 1000 km :D

Poniedziałek, 23 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Skomentować odważyli się: 6

Nie miałem dziś w planach wyjść na rower, ale po wielkich prośbach Epera w końcu uległem. No i stało się :D Pierwsza gleba w tym roku. Jechaliśmy sobie złotoryjską, do ronda i dalej obwodnicą na strefę, z tamtąd już do Legnickiego Pola przez Gniewomierz. I zaraz za gniewomierzem na tym podjeździe koło zajazdu na a4 chciałem zrobić sprint. Stanąłem na pedały, kilka razy zakręciłem korbą, zmieniam bieg z tyłu... i łańcuch z przodu mi spadł. To był moment, straciłem równowagę, poleciałem na rower, wszystko mi przeleciało przed oczami, nawet przejeżdżający koło mnie Eper. I zaraz czuję że leżę, bolała mnie tylko któraś noga, bo zaplątałem się w rower. Na szczęście poleciałem na pobocze, na trawę, strój praktycznie się nie zniszczył. Zaraz zorientowałem się że mam złamaną dźwigienkę do zmiany biegów w lewej klamkomanetce w XTR... fuck, dodatkowo między oponki 1,2 a obręcz z przodu trawa mi weszła. Nie wiem jakim cudem. Czułem że jestem poobijany ale najbardziej wkurzyła mnie złamana klamkomanetka. Eper powiedział mi że mam rozciętą wargę. No nic, trza jechać dalej, czułem się dobrze. W Legnickim Polu w sklepie dostałem chusteczkę, i pojechaliśmy dalej przez Księginice, Koskowice aż do Legnicy. Eper kawałek mnie odprowadził. W domu dokładniej obejrzałem siebie. Roweru nie oglądałem, wolę jeszcze nie wiedzieć czy nic poważniejszego się nie stało. Co do mnie to, rozwalona wara, rozcięte biodro z lewej, poprzecierana skóra, pełno siniaków na nogach (prawa mi spuchła w kolanie) i w sumie to tyle. Do piątku mogę zapomnieć o jeździe, ciężko mi się chodzi.

EDIT:
1000 km w tym roku, dopiero !!!! :D

Dane wyjazdu:
95.79 km 0.00 km teren
03:34 h 26.86 km/h
v-max:59.67 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Prawie seta

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Skomentować odważyli się: 2

Kolejny dzień mega wycisku. Ja i dwóch Jacków wyruszyliśmy na kapelę. Wczoraj zakupiłem szosowe oponki do górala, Bontragery 1,25. Wreszcie mogę jako tako z szosowcami jeździć. No i muszę przyznać że dużo te oponki pomagają, zwłaszcza w przyśpieszaniu. Z Legnicy jechaliśmy normalnie tą główną drogą na Złotoryję. Mieliśmy jechać spokojnie, ale wyszło tak że jak zaczęliśmy jechać od huty 33, to skończyło się na 40 i tak już do samej Złotoryji. Aczkolwiek tam już zbastowaliśmy, trzeba zostawić siły na później. Zresztą na mnie się to odbiło bo byłem najsłabszy z całej 3. W samej Złotoryji jeden z Jacków stwierdził że powietrze ucieka mu z przodu. Zmienił dętkę na stacji benzynowej, ale niestety przebiła się przy zakładaniu :/ Nikt z nas nie wiedział gdzie jest jakiś rowerowy, ale na szczęście przejeżdżała miła dziewczyna, która nawet zaprowadziła nas do sklepu. Tam już załatano dętkę, napompowano i w drogę. Do Świerzawy już nie jechaliśmy tak szybko, ale tempo i tak było przyzwoite. Od Starej Kraśnicy zacząłem już wyraźnie odstawać, koledzy jednak poczekali, ale później umówiliśmy się że po prostu poczekają na samej kapeli na mnie. Jechało mi się cholernie ciężko, po prostu czułem że nogi nie pracują tak jakbym chciał. Niepotrzebnie tak goniliśmy do Złotoryji. Z kapeli zjeżdżało się fajnie :D Już nie czułem takiego zmęczenia jak wcześniej nawet za Starą Kraśnicą. Normalnie dawałem już zmiany, aż do samej Legnicy. Tempo może nie wyszło zabójcze, ale myślę że jak na te tereny i na naszą formę jest wystarczające. Teraz jak siedzę i to piszę to czuję nogi jeszcze z czwartku i mięśnie klatki piersiowej z wczoraj z siłowni. Ostatnie dni ciągle zakwasy :D Ale to dobrze.
W następnym tygodniu Fuji dostanie nowe tarcze hamulcowe, support, tarcze w korbie, klocki hamulcowe, wymiana płynu hamulcowego a także wreszcie będę miał porządne smary serwisowe do łożysk itd Shimano. Aha, no i pulsometr, bo planuję w tym roku troszkę więcej pojeździć niż zakładałem w zimę.



Dane wyjazdu:
11.64 km 0.00 km teren
00:31 h 22.53 km/h
v-max:42.57 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Po mieście.

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Skomentować odważyli się: 0

Trochę po rowerowych. Szykuje się mały remoncik Fujiego.
Kategoria samotnie


Dane wyjazdu:
47.02 km 0.00 km teren
02:11 h 21.54 km/h
v-max:60.38 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Karpacz

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Skomentować odważyli się: 1

Przedwczoraj dostałem propozycję wypadu na Karpacz. Czemu miałbym nie skorzystać ? Zwłaszcza że dawno tam nie byłem.
O 8:30 wyjazd. Na miejscu zaparkowaliśmy auto, i w drogę. Na początek praktycznie cały czas zjazdem, ale w końcu skończyło się to co dobre i zaczął się podjazd. Dłuuuugi i na końcu stromy bardzo. No ale podjechałem. Potem zjazd, i znowu ta sama runda. Znowu ten dłuuugi podjazd, i już było o wiele ciężej. Potem zjazd, i już mieliśmy wracać tą samą drogą ale... pojechaliśmy przez przesiekę na przełęcz karkonowską. Koledzy na szosach pod koniec ledwo dawali radę, ja na szczęście miałem z przodu 3 przełożenia, więc wjechałem sobie młynkiem :D Ostatnie 200 m było masakryczne, 15% nachylenia. No a potem zjazd do Borowic, i z tamtąd już ostatnim podjazdem do Karpacza. Było super, a te 2 godzinki to nie wiem kiedy zleciały.

Kategoria w towarzystwie


Dane wyjazdu:
30.20 km 0.00 km teren
01:15 h 24.16 km/h
v-max:46.54 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Kunice i nieprzyjemna sytuacja.

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Skomentować odważyli się: 0

Zacznę od tego że dziś nie miałem w planie iść na rower. Ale Wiktor nie dawał mi żyć więc w końcu uległem... W sumie fajnie było. Do czasu. Przed kunicami, już w zasadzie na wrocławskiej, gdy jechaliśmy sobie dość szybko, czułem że mogę więcej, a na liczniku było 32. Postanowiłem więc że wykonamy sobie 3-4 interwały, tak żeby przeciągnąć trochę młodego. Pierwszy interwał wypadł przed kunicami. Trwał ok 2 minut i zakończony został krótkim sprintem. Obu z nas. Następny zaś interwał był za kunicami, i również kończył się sprintem, ale młodego. Chciałem sprawdzić czy ma jeszcze odejście po 2 min jazdy na maksa. Młody jednak zamiast mnie wyminąć, stanął na pedały i wjechał we mnie. Skutkiem była gleba, mi nic się nie stało, ale młody cały się pościerał, kask do wywalenia. Było groźnie. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Od dziś koniec z interwałami :P

Sytuacja widziana okiem Epera

Kategoria w towarzystwie